Dziś piątek 26 kwietnia 2024 r.
 
STREFA KOLEKCJONERA

login
hasło
 

 

- zapomniałem hasło -

archiwum dat i faktów
Przydatne linki
Redaktor strony
   
strona główna

DRODZY KOLEKCJONERZY


+

Moich gości uprzejmie informuję, że FAKTY i DATY będą nanoszone w ograniczonym zakresie. Zapraszam 1 stycznia 2014 na odsłonę nowej wersji strony! !
W kolekcjonerstwie jak na giełdzie
rozmawia Janusz Miliszkiewicz 16-01-2008, gazeta RP

Rozmowa z kolekcjonerem Ryszardem Krukiem. Ciekawe, niskonakładowe pocztówki na aukcjach osiągają ceny nawet 2 - 3 tys. zł

Rz: Zbiera pan archiwalia i pamiątki dotyczące Muszyny, Krynicy i Żegiestowa. Założył pan własną stronę internetową (www.kolekcjonerstwo.pl). Czemu ona służy?

Ryszard Kruk: Kolekcjoner, podobnie jak inwestor giełdowy, musi poszukiwać informacji. Dzięki stronie stworzyłem platformę wymiany informacji z osobami o podobnych zainteresowaniach. Kiedy przeglądam katalogi aukcyjne lub co czwartek czytam kolekcjonerskie artykuły w �Moich Pieniądzach�, to uzyskane informacje publikuję na stronie, aby ułatwić życie innym kolekcjonerom.

Nie jest to strona komercyjna. Redaguję ją od siedmiu lat, aktualizuję przeważnie raz na dwa, trzy dni. Informuję o kolekcjonerskich datach i faktach, monitoruję wybrane zagraniczne aukcje pod kątem poloników oraz wszystkie polskie pod kątem tematu Karpaty. Na stronie przedstawiło swoje pasje ok. 600 kolekcjonerów. Dzięki temu poznali się, teraz utrzymują kontakty. Urzędnicy gminni zawiadamiają mnie o lokalnych imprezach kolekcjonerskich.

Nadchodzą też listy ze świata, ponieważ częściowo redaguję stronę po angielsku. Japończycy, organizując wycieczkę do Krakowa, dopytywali się o terminy organizowanych tam giełd staroci. Sasza z Odessy także w Polsce szuka pocztówek związanych z tym miastem. Potomkowie sławnego zakładu fotograficznego �Bracia Altman� z Sosnowca, dzisiaj osiadli w Brukseli, kontaktują się ze mną w poszukiwaniu pamiątek po ich przodkach. Codziennie na stronę wchodzi co najmniej 300 osób. To w sumie niedużo.

Kiedy rozmawialiśmy pięć lat temu, ze strony korzystało ok. 50 osób dziennie, czyli zainteresowanie rośnie.

Internet to dobrodziejstwo i dla inwestorów giełdowych, i kolekcjonerów! Kiedy zaczynałem zbierać dziesięć lat temu, większość rzeczy pozyskiwałem dzięki klubowym osobistym spotkaniom z innymi kolekcjonerami. Natomiast dzisiaj głównie dzięki Internetowi. To najszybszy, najbardziej demokratyczny sposób dotarcia do zbieranych przedmiotów.

Internet zabija życie towarzyskie, dzięki któremu powstawały legendy o kolekcjonerach i ich przygodach.

To prawda. Ale gdybym miał co tydzień wyjść do warszawskiego klubu kolekcjonera na ulicę Elektoralną, zajmie mi to ok. 3 godzin. Natomiast w Internecie mogę zdobyć interesującą mnie rzecz w kilka minut. Klubowe życie podtrzymują zwykle starsi kolekcjonerzy, natomiast popyt na pocztówki utrzymuje się dzięki młodym nabywcom, którzy korzystają głównie z Internetu.

Kolekcjonuje pan pocztówki, tzw. recepisy, pisma sądowe, drzeworyty, książki oraz dokumenty życia społecznego (zaproszenia, programy teatralne), dotyczące trzech wspomnianych miejscowości. W jakich cenach są karty pocztowe i czy drożeją?

Zbieram pocztówki, począwszy od najstarszych, jakie mam, czyli z 1898 roku, tylko do roku 1950, kiedy się urodziłem. Przyjęło się, że cena pocztówki wydanej do 1905 roku, czyli z tak zwanym długim adresem, wynosi co najmniej 40 zł. W 1905 roku konwencja pocztowa zezwoliła na pisanie tekstu na stronie adresowej, stąd nazywamy je �z krótkim adresem�.Dawnych pocztówek jest w obrocie coraz mniej, widać to zwłaszcza w katalogach stacjonarnych aukcji. Nie ma już prawie litografii oraz ręcznie kolorowanych pocztówek. Ich ceny zaczynają się od 100 zł, podobnie jak judaików. Ciekawe, niskonakładowe pocztówki na aukcjach osiągają ceny nawet 2 - 3 tys. zł.

Wielu ma pan konkurentów?

Pocztówki związane z Krynicą licytuje przeważnie od trzech do siedmiu osób; najcenniejsze osiągają cenę od 100 do 300 zł. Poszukiwane są pocztówki z dawną architekturą. Najczęściej to jedyny ślad po uzdrowiskowych budynkach, których już nie ma. Ostatnio licytowałem pocztówkę przedstawiającą willę Wenus w Krynicy. Obserwuję rynek od lat i pierwszy raz widziałem pocztówkę z tym budynkiem, ale zrezygnowałem przy cenie 150 zł.

Często pan przepłaca?

Staram się nie przepłacać, żartobliwie powiem, że niekiedy mi się to udaje. W czasie gorączkowej licytacji ktoś w porę musi powiedzieć sobie: stop! Żałuję, że nie kupiłem �Wenus�, ale widokówka ta nie powinna tyle kosztować; mam nadzieję, że jeszcze się pojawi.

Trudno tu chyba mówić o lokacie kapitału?

Podobnie jak trudno jest zarobić na akcjach kupowanych na giełdzie w okresie hossy, nie uda się sprzedać z zyskiem pocztówek dziś kupionych za maksymalne ceny. Dla mnie jednak nie liczy się posiadanie. Zbieram dla wiedzy - systematyzuję, opisuję i wystawiam. W 2007 roku w bibliotece w Muszynie pokazałem 400 najcenniejszych pocztówek. Wystawa ta prezentowana będzie wkrótce w stołecznym Muzeum Ziemi, a latem w Bibliotece Publicznej w Nowym Sączu.

Jednak zbiór stale rośnie, pięć lat temu miał pan ok. 2 tysięcy pocztówek, a teraz jest ich już ok. 3 tysięcy sztuk. Wtedy miał ok. 1500 recepisów, a teraz jest ich ok. 3 tysięcy. Proszę przypomnieć, co to jest recepis?

To pocztowe dokumenty nadawcze i odbiorcze. Jeśli ktoś nadał list, to jest tam jego podpis, podany jest powód korespondencji, jest pieczęć, znamy adresata. To ważne źródło wiedzy o życiu społecznym i gospodarczym. Kupuję je nadal po kilka złotych. W Internecie oferowane są po ok. 20 zł, ale nie ma popytu, bo to zawyżona cena. Podobnie czasami zawyżane są ceny dawnych pism sądowych, które są bogatym źródłem wiedzy o problemach przeżywanych przez konkretnych ludzi. Oprócz ciekawej treści niekiedy mają piękne pieczęcie lub są interesujące pod względem graficznym. Niedawno za 150 zł oferowano akt notarialny z Muszyny z 1894 roku. Nie kupiłem go, bo moim zdaniem wart był najwyżej 50 zł, a domyślam się, że posiadacz ma ich jeszcze kilka i na takim poziomie chciał ustalić ich cenę.

Od lat z żoną wydaje pan popularnonaukowy �Almanach Muszyny�. Zawiera on m.in. artykuły o kolekcjonerskich odkryciach.

Dziadek żony, dr Seweryn Mściwujewski, w latach 1912 - 1944 był lekarzem w Muszynie, przyczynił się do przekształcenia tej miejscowości w uzdrowisko. Dlatego w 1991 roku z żoną i grupą sympatyków miasta zaczęliśmy wydawać rocznik (www.almanachmuszyny.pl).

Kolekcja jest niezbędnym źródłem wiedzy historycznej i zasobem ikonograficznym. W roku 2007 ukazał się już 17. rocznik w objętości ok. 300 stron i nakładzie 1000 egzemplarzy. Od dziesięciu lat z rozprowadzania �Almanachu� finansowany jest fundusz stypendialny dla uczniów i studentów z regionu. Zebraliśmy na ten cel już ok. 250 tysięcy złotych.

Jak człowiek zawodowo związany z biznesem znajduje czas na kolekcjonerstwo?

Zajmuje mi to przeciętnie około godziny dziennie. To znakomity relaks. Zwykle co niedziela odwiedzam jarmark perski na Kole.


Źródło : Rzeczpospolita

kontakt:

.................................................................................................................................


Powrót »

| Kolekcjonerzy | Przydatne linki | Kalendarium |
| Polityka prywatnośc
i | Redaktor |
| strona główna || szukaj w archiwum |

wszelkie prawa zastrzeżone - Ryszard Kruk 2012